W Chiang Mai warto się wybrać na 3 nocne targi: Saturday Night Market, Sunday Night Market i Night Bazaar + Kalare Night Market. Pierwsze 2 są otwarte tylko raz w tygodniu, odpowiednio w sobotę i niedzielę. Dobrze jest więc tak zaplanować wyjazd do Tajlandii, żeby choć jeden weekend spędzić w Chiang Mai. Night Bazaar i Kalare Night market są otwarte codziennie i składają się na jeden wielki targ. Poniżej wypiszemy uliczne potrawy których warto spróbować w Tajlandii i w miarę możliwości dopiszemy też gdzie dokładnie znajduje się dane stoisko.
Wypieki z piekarni Snow Pung
Jedna bułeczka kosztuje ok 20 THB i po zakupie pracownicy je odgrzewają w mikrofalówce. Były to jedne z najpyszniejszych wypieków jakie jedliśmy w życiu. Na szczególną uwagę zasługują bułeczki z pianką marshmallow.
Roti (โรตี)
Stoisk z roti jest pełno, nie trzeba ich daleko szukać. Naszym zdaniem najlepsze jest z bananem i mlekiem skondensowanym (roti gluay). Z nutellą jest zdecydowanie za słodkie.
Mango sticky rice (Khao niao mamuang – ข้าวเหนียวมะม่วง)
Tradycyjny tajski deser składający się z kleistego ryżu z mlekiem kokosowym, świeżego mango i często również prażonej żółtej fasoli mung. Również zwykle da się go kupić na kilku różnych stoiskach. Na Kalare Night Market widzieliśmy też Durian Sticky Rice.
Khao Puk Nga (ข้าวปุกงา)
Bardzo mało znany deser. Udało nam się go kupić przy punkcie widokowym Samoeng. Jest to „kotlet” z kleistego ryżu podawany z mlekiem skondensowanym. Wygląda trochę jak schabowy.
Khao tom mat (ข้าวต้มมัด)
Słodki ryż zawinięty w liść. To widzieliśmy tylko na Sunday Night Market. Jedno za ok 10-20THB.
Pa thong ko (ปาท่องโก๋), czyli tajska wersja chińskich youtiao
To kawałki ciasta smażone na głębokim tłuszczu, zwykle podawane z mlekiem skondensowanym. Tego raczej nie znajdziemy na nocnym targu, gdyż jest to typowe tajskie śniadanie. My zwykle je kupowaliśmy na stoisku tu (https://maps.app.goo.gl/9cHtVqeEuHmNTtyJ7).
Pozostałe
- Owoce
Warto spróbować świeżego duriana, mangostana, ananasa i smoczego owocu. O dziwo biała pitaja ma bardziej intensywny smak niż różowa.
- Świeży kokos
Zwykle kupowaliśmy na Night Bazaar, kosztuje ok. 50 bahtów.
- Tofu na patyku z ostrym sosem
Najlepsze jedliśmy przy punkcie widokowym na drodze do Doi Pui.
- Coś dla odważnych – robaki, pędraki, skorpiony
Można je kupić na Saturday i Sunday Night Market. W smaku nic specjalnego, bardziej dla zaspokojenia własnej ciekawości. Lepiej wchodzą z piwem.
- Mięso z krokodyla
Również jest dostępne na obu weekendowych targach. Ciężko przegapić stoisko, zwykle jest na nim rozstawiony wielki, grillowany krokodyl. Jest to stosunkowo drogie jedzenie, jeden szaszłyk kosztuje ponad 100 bahtów.
- Lody kokosowe
Nasze ulubione restauracje
Znajduje się na starym mieście, ma sensowne ceny i da się tam płacić kartą. Późnym popołudniem i wieczorem czasami trudno o miejsce. Oprócz tajskich dań oferują tam niektóre dania kuchni zachodniej. Przede wszystkim warto tam spróbować Khao soi. Khao soi to zupa z północny Tajlandii i w oryginale zawiera całe udko z kurczaka (z kością itd.) Obieranie tego mięsa jest niesamowicie upierdliwe. W Drop In Restaurant zamiast całego udka dają do zupy pokrojone mięso z udka. Mimo tego nie traci ono na soczystości. W dodatku bulion jest po prostu mistrzowski.
Znajduje się w obrębie starego miasta, w bliskiej odległości od Drop In Restaurant. Niestety nie da się tam płacić kartą. Można tam zamówić pyszną kombuchę, herbatkę z marihuaną i wegańskie wersje wielu tajskich dań. My zamówiliśmy khao soi i pad see aew. Właścicielka tego lokalu jest niesamowitą osobą, uwielbia zagadywać ludzi i ma ogromne poczucie humoru.
Wbrew temu co nazwa sugeruje da się tam również smacznie zjeść. Jest to nieco droższa i bardziej elegancka restauracja niż 2 powyższe. Mają bardzo smaczne tajskie dania, jednak ich khao soi jest robione zgodnie z tradycją – ma wrzucone całe udko z kurczaka. Jedliśmy tam również tom kha gai i pad thai. Warto również spróbować ich “signature beverages”, szczególnie Fahtara Tropical. Można płacić kartą.
- Breeze Coffee (tylko dla zmotoryzowanych)
To miał być zwyczajny postój na kawę. Dobre opinie, ładne widoczki – decyzja podjęta, jedziemy. Podjazd dość łagodny. Na miejscu najlepsze gofry na świecie i niesamowita atmosfera. Był dostęp do WiFi. Brak możliwości płatności kartą.

Dodaj komentarz